
Książka jest w drukarni, postanowiłam więc pokazać okładkę mojej powieści. Chciałam, by była właśnie taka – nieco tajemnicza, odrobinę nostalgiczna. Jak książka.
O czym myśli dziewczyna? Śpi? Odpoczywa? A może zastanawia się, co dalej? Dokąd zmierza i gdzie jest jej miejsce? Zatrzymała się i wie, że czas poukładać życie. Jak moja bohaterka. Jestem bardzo ciekawa, jak się Wam podoba okładka powieści „Kiedyś jest teraz” i co o niej myślicie. Będzie mi miło, jeśli zechcecie pokazać ją swoim znajomym.




Przedstawiłam już głównych bohaterów mojej powieści. Czas na pokazanie jej samej. Na początek pierwszy rozdział, w którym poznajemy Amelię. A już wkrótce więcej o kolejnej postaci, o której przeczytacie na pierwszych stronach powieści – Krystynie Krzemińskiej.

17 marca to wielkie święto w Irlandii. Ceremoniał jest bogaty i… bardzo zielony. Ale to nie będzie tekst o Irlandii ani o kolorach, to będzie tekst o imionach. Imiona bohaterów książek czy filmów to sprawa niezwykle ważna. Właściwie od tego zaczynam pisanie powieści. Trudno zbudować bohaterów, nadać im cechy charakteru, wygląd, historię, jeśli nie mają imion. Czasem jest tak, że od razu wiadomo, jakie mają mieć imiona, a czasem człowiek się nabiedzi, natrudzi, naduma, żeby znaleźć odpowiednie. A ile to kombinowania… Trzeba uważać, żeby czarny charakter nie wyposażyć w imię szefa czy szefowej albo najlepszej przyjaciółki czy teściowej… No i to imię musi brzmieć, musi pasować. Do osoby, do sytuacji, do postaci. 
